Dym z papierosa gryzie w oczy
Piwo stygnie na barze, pulsuje w nim życie.
Czasem ktoś przemknie, ktoś się przetoczy,
Tkwi jeden-niejeden w bycie-niebycie…
Pijany barman stoczył się pod bar –
Zaiste, pewną ręką rozlewał dziś piwo.
Znikł na dnie kufla gdzieś życia czar,
A pustka i rozpacz zbiera swe żniwo.
Bo tutaj ucieka kawałek serca,
Kawałek duszy uciec chce stąd.
Wołać o pomoc nie ma nikomu
Nie zawrócisz biegu rzeki,
Nie dasz rady płynąć z prądem,
Nie popłyniesz i pod prąd…
Czeluście pod stołkiem już coraz bliżej,
Nie ma nikogo, kto złapie cię za rękę.
Czekasz na moment, kiedy wpadniesz pod stół
I zakończysz codzienną wieczorną udrękę.
Bo tutaj ucieka kawałek serca,
Kawałek duszy uciec chce stąd.
Wołać o pomoc nie ma nikomu
Nie zawrócisz biegu rzeki,
Nie dasz rady płynąć z prądem,
Nie popłyniesz i pod prąd…
Ostatni klient opuścił już dłoń,
Łeb opadł na stół, rozwija się sen
Gdy nie ma nikogo umierasz samotnie –
Samotne czekanie na ostatni dzień.
Dym z papierosa gryzie w oczy,
Piwa już nie ma – znikło jego tętno.
Mógłby ktoś cię dotknąć, zamieszkać w twym sercu,
Mógłby ktoś pokochać, lecz…nie ma kto…
Bo tutaj ucieka kawałek serca,
Kawałek duszy uciec chce stąd.
Wołać o pomoc nie ma nikomu
Nie zawrócisz biegu rzeki,
Nie dasz rady płynąć z prądem,
Nie popłyniesz i pod prąd…